Społeczne konsultacje wokół planowanej budowy linii wysokiego napięcia Kozienice-Ołtarzew, mającej na celu przede wszystkim poprawę bezpieczeństwa dostarczania prądu do aglomeracji warszawskiej, zdają się ostatnio zmierzać w niekorzystnym dla nas kierunku. Pierwotnie zakładana, ujęta w dotychczasowym planie zagospodarowania przestrzennego województwa mazowieckiego trasa przebiegu słupów energetycznych miała ominąć gminę Mszczonów i przebiegać w naszym regionie przez powiaty grodziski, piaseczyński i grójecki. Ze względu na liczne protesty lokalnych społeczności i duży opór nie tylko władz samorządowych, ale i regionalnych stowarzyszeń, inwestor – Polskie Sieci Elektroenergetyczne S.A. – zdecydował się zaproponować kilka wariantów alternatywnego przebiegu trasy, z grubsza wzdłuż drogi krajowej nr 50 (tzw. „Trasy Grójeckiej”). Na terenie gminy Mszczonów ten alternatywny plan zakłada między innymi postawienie słupów na gruntach wsi Dwórzno i Ciemno-Gnojna.
W celu opracowania najmniej konfliktowego przebiegu trasy powołano na szczeblu wojewódzkim tzw. Forum Dialogu z udziałem przedstawicieli zainteresowanych gmin i lokalnych stowarzyszeń.
Nie ulega wątpliwości, że negocjacje dotyczące lokalizacji tego typu inwestycji nie należą do najłatwiejszych. Jest rzeczą oczywistą, że żadna gmina dobrowolnie nie będzie chciała wyrazić zgody na taką inwestycję, wymagającą nie tylko ingerencji w prawo własności, ale i niekorzystnie oddziałującą na działki przyległe – jeśli nie z powodu promieniowania (inwestor zapewnia, że jest ono bezpieczne), to z pewnością przez spadek wartości rynkowej tych działek.
W tym kontekście w zasadzie nie powinna dziwić uchwała Rady Miejskiej w Mszczonowie z dnia 28 października 2015 r., negatywnie opiniująca inwestycję – tym bardziej, że podobne uchwały zostały podjęte także w innych gminach. Jest tylko jedno „ale” – inwestor wcale nie musi pytać samorządów o zgodę, bo przysługuje mu prawo do skorzystania ze „specustawy”, tj. ustawy z dnia 24 lipca 2015 r. o przygotowaniu i realizacji strategicznych inwestycji w zakresie sieci przesyłowych, jak brzmi pełny tytuł tego aktu prawnego. Ustawa ta umożliwia inwestorowi niejako „ominięcie” postępowań na szczeblu samorządowym (także wojewódzkim).
Czy w takiej sytuacji – wobec woli dialogu ze strony inwestora – jakakolwiek gmina może pozwolić sobie na „stawanie okoniem” i kategoryczny sprzeciw wobec inwestycji, jak można by wnioskować z brzmienia uchwały? Bo zgodnie z zasadą legalizmu Burmistrz Mszczonowa, któremu powierzono wykonanie uchwały, powinien teraz takie stanowisko na Forum Dialogu prezentować.
A może jednak burmistrz powinien podjąć dialog i wspólnie z mieszkańcami miejscowości, których sprawa dotyczy, przedyskutować najmniej uciążliwy przebieg trasy, a potem zaproponować go inwestorowi, zanim ten – znużony przepychankami w samorządach – sięgnie po „specustawę”? Takie koncyliacyjne podejście prezentował zresztą na ostatnim, wrześniowym posiedzeniu Forum Dialogu sam burmistrz Kurek. Tylko w takim razie po co ta uchwała?
Tajemnicą poliszynela jest, że w mszczonowskim ratuszu nic nie dzieje się bez wiedzy i zgody burmistrza Kurka. Rada Miejska w Mszczonowie – chociaż formalnie jest organem prawodawczym i powinna wskazywać burmistrzowi kierunek jego działań – w praktyce składa się z potulnych baranków, które burmistrzowi „nie podskoczą”. Skoro zatem burmistrz wbrew swojemu wcześniejszemu stanowisku taką uchwałę podjąć pozwolił (lub podjąć kazał), należałoby zapytać, skąd u burmistrza takie „rozdwojenie jaźni”.
Możliwości są dwie. Po pierwsze możliwe jest, że burmistrz zrobił to pod publikę, by prezentować się w gminie jako ostatni sprawiedliwy, do upadłego walczący ze słupami wysokiego napięcia jak Don Kichot z wiatrakami, podczas gdy w rzeczywistości po cichu będzie dalej prezentował pierwotne – naszym zdaniem zupełnie rozsądne – koncyliacyjne podejście. A mieszkańcom gminy zawsze będzie mógł wtedy wmawiać, że to znowu rząd rzuca mu kłody pod nogi, i niestety, mimo jego usilnych starań, trasa pobiegnie tak, a nie inaczej.
Możliwe jest też, że burmistrz zmienił podejście i rzeczywiście postanowił zagrać „va banque” i walczyć z inwestycją. Kiedy bowiem uważnie przestudiował plany, które na wrześniowym „Forum Dialogu” widział po raz pierwszy i to na obrazie z rzutnika, zorientował się, że linia przebiegać ma również przez nowe tereny inwestycyjne Mszczonowa w pobliżu Keramzytu. (Nadmieniamy, że los mieszkańców Dwórzna czy Ciemno-Gnojny nie budził u burmistrza aż takiego zainteresowania).
Taki kategoryczny sprzeciw – jak pokazuje chociażby przykład gminy Jaktorów, leżącej na pierwotnej trasie linii – mógłby teoretycznie okazać się skuteczny. Kurek zostałby wtedy bohaterem – tryumfalnie wróciłby do miasta niczym Cezar po zwycięskiej bitwie, a w lokalnych gazetach zaroiłoby się od wywiadów i pochwalnych artykułów, obowiązkowo upiększonych wielkim na pół strony zdjęciem naszego mszczonowskiego herosa. A co najważniejsze – uratowane zostałyby cenne tereny inwestycyjne. A gdyby się jednak nie udało i inwestor sięgnąłby po „specustawę”, wówczas Kurek mógłby – skądinąd słusznie – zrzucić winę na radnych, którzy zobowiązali go uchwałą do takich, a nie innych działań.
Jakąkolwiek taktykę przyjmie burmistrz, zapewnie nie obędzie się znowu bez krętactwa i mydlenia oczu mieszkańcom. Będziemy więc uważnie przyglądać się sprawie.