Urząd Miejski w Mszczonowie opublikował w Biuletynie Informacji Publicznej decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego w sprawie elektrowni wiatrowych, tym samym potwierdzając pogłoski o zaskarżeniu lokalizacji mszczonowskich wiatraków. Chodzi w tym wypadku o nowe dwa wiatraki, które mają powstać w mieście. Burmistrz Mszczonowa Józef Grzegorz Kurek wydał w maju bieżącego roku decyzję o braku konieczności przeprowadzania oceny oddziaływania planowanej inwestycji na środowisko. Pokreślenia wymaga, że burmistrz uczynił to wbrew stanowisku Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie, który uznał za konieczne zbadanie oddziaływania wiatraków m.in. na miejscowe gatunki ptaków i nietoperzy. Jak tłumaczą władze samorządowe gminy Mszczonów na łamach 50-ego numeru „Głosu Żyrardowa i okolicy”, sporządzanie raportu wydało im się niepotrzebne, bo długotrwałą procedurę badawczą przeprowadzono już w przypadku dwóch pierwszych wiatraków.
Decyzję burmistrza zaskarżyło do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Warszawie kilkoro właścicieli nieruchomości położonych w rejonie przedsięwzięcia. Skarżący wskazywali przede wszystkim na niekorzystną dla nich emisję hałasu z elektrowni wiatrowych. SKO uchyliło decyzję burmistrza podkreślając, że odstąpienie od sporządzania raportu wbrew stanowisku RDOŚ wymaga wyczerpującego uzasadnienia opartego na analizie dostępnej dokumentacji. Tymczasem decyzja burmistrza Kurka była zdaniem Kolegium gołosłowna (parafrazując można więc powiedzieć, że zdaniem składu Kolegium burmistrz niejako samodzielnie dokonał oceny oddziaływania na środowisko i to bez przeprowadzania badań w tym zakresie – innymi słowy raport nie jest rzekomo potrzebny, bo sam burmistrz w swojej decyzji orzekł o braku negatywnego wpływu na środowisko).
Od decyzji SKO służy stronom, jak też i burmistrzowi prawo wniesienia skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Broniąc swojego stanowiska burmistrz stwierdza w „Głosie Żyrardowa i okolicy”, że jeśli jest możliwość i miejsce, to trzeba je wykorzystywać, bo energia odnawialna jest potrzebna. Zdanie to, gdyby wyrwać je z kontekstu, można by było naszym zdaniem uznać za najzupełniej słuszne. W tym wypadku odkrywa ono jednak podejście burmistrza Kurka do przepisów prawa – podejście, które można by opisać frazą „cel uświęca środki”. Mieszkańcy skarżąc jakąkolwiek decyzję burmistrza domagają się przecież w istocie poszanowania prawa. Nawet jeśli skarga wynika z niezadowolenia z inwestycji, to celem postępowania wszczętego w wyniku tej skargi jest sprawdzenie, czy decyzja burmistrza wydana jest zgodnie z przepisami. A skoro SKO stwierdziło, że nie jest – to wysuwany przez burmistrza kontrargument, że potrzebujemy wiatraków, jest co najmniej nie na miejscu.
Na koniec pozostaje postawić pytanie, komu w ogóle zależy na szybszej realizacji inwestycji. Burmistrz informuje na łamach „Głosu Żyrardowa i okolicy”, że badania środowiskowe trwają aż półtora roku – ale właściwie dlaczego inwestor nie miałby tego czasu poświęcić dla dobra środowiska w gminie? Nasuwa się pytanie, czy aby nie ma to związku z inną kwestią, o której wspomniał burmistrz, a mianowicie planowaną wkrótce zmianą przepisów o odnawialnych źródłach energii. Zmienione mają zostać zasady udzielenia pomocy publicznej w przypadku tego typu inwestycji – staną się one mniej korzystne dla inwestorów. Tylko dlaczego burmistrz miałby z tego powodu przyspieszać procedurę z ewentualną szkodą dla interesu mieszkańców?
Sytuacje takie nie są niestety w naszym kraju rzadkie. Ostatni raport Najwyższej Izby Kontroli dotyczący lokalizacji farm wiatrowych w Polsce również krytykuje procedury w tym zakresie. W raporcie możemy między innymi przeczytać, że często przy tego typu inwestycjach ignorowano społeczne sprzeciwy, a nawet że „proces powstawania farm przebiegał często w warunkach zagrożenia konfliktem interesów, brakiem przejrzystości i korupcją”. Być może więc rząd powinien zastanowić się również nad zmianą przepisów wprowadzającą większą przejrzystość, a przez to nad lepszym zabezpieczeniem interesu mieszkańców, tak aby walka o ich prawa nie była walką z wiatrakami.