Na osuchowskim wzgórzu stoi zabytkowy pałac otoczony rozległym parkiem – dawna rezydencja rodu Platerów. Zawiedzie się jednak przeciętny turysta, który chciałby z bliska przyjrzeć się tej perełce mazowieckiej architektury: za żelazną bramę wstęp mają tylko pracownicy ZUS i ich rodziny. Współcześnie mieści się tu bowiem Centralny Ośrodek Szkoleniowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych – zamknięty dla osób postronnych decyzją dyrektor obiektu Agnieszki Liszki-Dobrowolskiej, pełniącej także funkcję Wicedyrektora Gabinetu Prezesa ZUS.
A tymczasem utrzymanie ośrodka niemało nas wszystkich kosztuje. Jak wynika z informacji udzielonych nam przez Naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej ZUS Aleksandrę Bełkowską, sama tylko pielęgnacja zieleni na terenie ośrodka kosztowała podatników w 2015 roku blisko 30 tys. złotych. Dalsze 14 tys. złotych wydano jeszcze na prace konserwacyjno-porządkowe w parku na polecenie wojewódzkiego konserwatora zabytków.
To prawda, że ZUS swego czasu podniósł z ruin zabytkowy pałac Platerów w Osuchowie, czym zresztą chwali się jeden z dyrektorów na oficjalnej stronie tej instytucji. Tylko co ma z tego przeciętny obywatel, skoro nie może się on teraz cieszyć pięknie zadbanym parkiem i odrestaurowanym pałacem, bo te skrzętnie skrywane są tylko dla wybranych? Nadmieniamy, że obiektu chroni przed społeczeństwem dwóch ochroniarzy, a w nocy także pies – całkowity koszt ochrony wyniósł w 2015 roku ponad 140 tys. złotych.
Jesteśmy w stanie zrozumieć jeszcze niedostępność samych wnętrz pałacowych – jest to miejsce pracy i wpuszczanie tam zwiedzających mogłoby stwarzać trudności organizacyjne. Trudno oczekiwać, żeby na przykład do pomieszczeń stricte biurowych wpuszczano turystów z aparatami fotograficznymi albo rodziny z małymi dziećmi. Nie jest to przecież muzeum. Dlaczego jednak obowiązuje zakaz wstępu także do parku, w którym wytyczone są alejki spacerowe i w którym znajduje się między innymi kilkanaście pomników przyrody? Czy teren ten – odrestaurowany i utrzymywany za niemałe pieniądze ze środków publicznych – nie powinien służyć ogółowi społeczeństwa? A nie tylko rodzinom urzędników, którzy poza okresem szkoleń mogą odpłatnie wynajmować w ośrodku pokoje gościnne? Czy nie można tej kwestii zorganizować tak jak w przypadku podległego Ministrowi Kultury Pałacu w Radziejowicach, gdzie artystom z rodzinami pokoje wynajmuje się ze zniżką, ale sam park jest otwarty dla społeczeństwa?
Pytania te próbowaliśmy zadać rzecznikowi prasowemu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Wojciechowi Andrusiewiczowi. Ten jednak – kiedy już wreszcie po dłuższej chwili odebrał telefon – przerwał nam nasze pytanie w pół zdania i kazał wysłać do siebie e-mail. Do dnia publikacji niniejszego numeru odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
W zasadzie moglibyśmy zbyć tę nieprzyjemną kwestię milczeniem – może rzecznik spieszył się akurat na jakąś bardzo ważną konferencję dla mediów ogólnopolskich, a my – nędzne, prowincjonalne dziennikarzyny – musimy trochę jeszcze na jego odpowiedź poczekać. Nie usprawiedliwia to wprawdzie przerywania, nieprzedstawiania się po odebraniu służbowego telefonu i ogólnie nieuprzejmego tonu wypowiedzi – jednak nie byłoby to warte wspominania w gazecie, gdyby nie fakt, że nie jest to pierwszy raz, gdy rzecznik ZUS w niewłaściwy sposób odnosi się do mediów. Podobne odczucia miał pewien kanadyjski adwokat, który opisał tę sprawę na łamach Rzeczpospolitej. A to tylko dopełnia obrazu ZUS jako nieprzychylnego społeczeństwu, zacofanego, wywyższającego się molocha.
ZUS dba o pałac – i co z tego? Hrabia też dbał i też nie wpuszczał pospólstwa, tak jak dzisiaj ZUS obywateli. Tylko że dyrektor Agnieszka Liszka-Dobrowolska jest urzędnikiem państwowym, a nie hrabiną Platerówną i nie powinna zamykać się w pałacu przed społeczeństwem, które wylewa siódme poty, aby ten jej pałac utrzymać. I żeby było jasne – nie mamy nic przeciwko temu, żeby ZUS miał swoje pałace. Ostatecznie podatnik za utrzymanie tego zabytku i tak zapłaci – jak nie za pośrednictwem ZUS, to za pośrednictwem Ministra Kultury. Chcemy jednak móc cieszyć się dostępem do dziedzictwa, na które pracujemy.