Na wrześniowej sesji Rady Miejskiej poruszono kwestię wysokich kosztów dogrzewania wody w basenach termalnych w chłodnych miesiącach. Skłoniło nas to do postawienia szerszego pytania o ogólną opłacalność Term.
Zadaliśmy zatem szereg pytań Dyrektorowi Ośrodka Sportu i Rekreacji Michałowi Szymańskiemu. Zapytaliśmy między innymi o wysokość wpływów ze sprzedaży biletów w 2015 roku i pełen koszt utrzymania Kompleksu Basenów Termalnych. Pytaliśmy też o liczbę sprzedanych biletów, w tym biletów ze zniżką dla mieszkańców gminy. Pełną treść pytań i odpowiedzi publikujemy poniżej:
Ubiegły rok zamknął się dla Kompleksu Basenów Termalnych niewielkim zyskiem (ponad 11 tys. złotych, co stanowi 3,6% sumy wpływów). Sprzedano ponad 180 tysięcy biletów, w tym ponad 13 tysięcy z ulgą dla mieszkańców gminy.
Przy założeniu, że ubiegły rok był reprezentatywny dla działalności Term, na pierwszy rzut oka zauważamy, że zasadniczo z Termami nie jest źle. Nie tylko nie generują one strat, ale nawet osiągają niewielki zysk. Skoro jednak Termy służą głównie przyjezdnym (tylko ok. 7% biletów to bilety z ulgą dla mieszkańców), to sensem ich istnienia powinna być właśnie duża opłacalność, czyli znaczna przewaga wpływów nad wydatkami. Termy stanowią bowiem w takim wypadku nie tyle udogodnienie dla mieszkańców gminy, co raczej produkt, który gmina sprzedaje na zewnątrz. Gmina nie jest oczywiście przedsiębiorstwem i nie musi być nastawiona na maksymalizację zysku i gromadzenie kapitału, o ile tylko służy mieszkańcom. Ale jeśli robi coś dla osób z zewnątrz, to jest to biznes, który powinien się gminie, a więc i mieszkańcom opłacać. A tu zysk wyniósł tylko 3,6%. Wystarczy zatem nieco chłodniejszy, bardziej deszczowy rok i gmina wyjdzie z Termami na zero. Dalej – wydatki na Termy stanowiły w ubiegłym roku 5,5% wszystkich wydatków gminy. Zysk z Term nie stanowił natomiast nawet 1% nadwyżki budżetowej gminy. Czy wobec tego prowadzenie takiego biznesu jest rzeczywiście sensowne? Czy sens ma prowadzenie jakiejkolwiek działalności, która jest niemal neutralna dla budżetu, a tylko w niewielkim stopniu służy mieszkańcom?
Na powyższe pytania jednak wprost tutaj nie odpowiemy. Refleksja nad sensownością utrzymywania Term powinna bowiem uwzględniać jeszcze jeden trudno mierzalny aspekt, a mianowicie ogólne zadowolenie mieszkańców z faktu istnienia takiego obiektu. O ile bowiem wiemy, w jakim procencie Termy służą mieszkańcom, to nie wiemy jednak, ile osób z naszej gminy chodzi na Termy i jak często. Nie wiemy, czy za liczbą 13 tysięcy biletów z ulgą kryje się ledwie kilkuset mieszkańców odwiedzających Termy co tydzień, czy może kilka tysięcy mieszkańców odwiedzających termy dwa lub trzy razy w roku (ludność całej gminy to ok. 11 tysięcy osób). A jeśli jest to nawet spora grupa – to nie wiemy też, jak bardzo mieszkańcy ci cenią sobie możliwość korzystania z takiego obiektu. Tak więc dalszą refleksję nad sensownością istnienia Term Mszczonowskich pozostawiamy Czytelnikom.