, nr XIV Niezależny portal prasowy miasta i gminy Mszczonów
Grzywna dla Spółdzielni
Foto: Echo Mszczonowa
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie nałożył na Spółdzielnię Mieszkaniową w Mszczonowie grzywnę w wysokości 500 zł za nieprzekazanie do sądu naszej skargi w przedmiocie nieudzielenia nam informacji prasowej.
Pod koniec lipca złożyliśmy wspomnianą skargę do sądu administracyjnego. Przypominamy w tym miejscu, że nasz spór ze Spółdzielnią dotyczy możliwości uzyskiwania przez prasę wglądu w niektóre dokumenty Spółdzielni na podstawie przepisów ustawy – Prawo prasowe. Spółdzielnia odmówiła nam dostępu do protokołu z lustracji, my zaś postanowiliśmy poddać sprawę pod rozstrzygnięcie sądu.
Zgodnie z przepisami skargę wnieśliśmy za pośrednictwem Spółdzielni. Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi wyraźnie stwierdza bowiem, że skargi wnosi się za pośrednictwem organu, na który się skarżymy, a organ ten ma obowiązek przekazać skargę do sądu wraz z aktami sprawy i odpowiedzią na skargę (art. 54 § 1 i 2). W naszym wypadku „organem” jest Spółdzielnia (określenie to wynika z faktu, że sprawy rozpatrywane przez sądy administracyjne najczęściej dotyczą działalności organów administracji – jest tu jednak kilka wyjątków, a jednym z nich jest właśnie skarga w przedmiocie nieudzielenia informacji prasowej przez podmiot prywatny).
Spółdzielnia narusza nasze prawo do sądu Wszystko wydawało się więc proste: Spółdzielnia, która – jak się później dowiedzieliśmy – konsultowała się w naszej sprawie z radcą prawnym, powinna po prostu przekazać naszą skargę do sądu i napisać w odpowiedzi, dlaczego jej zdaniem nie mamy prawa wglądu w dokumenty. Tymczasem już po kilku dniach Zarząd Spółdzielni zwrócił nam skargę i napisał, że nie pośredniczy w doręczeniach pocztowych:
Po namyśle doszliśmy do przekonania, że istnieją tu dwie możliwości. Po pierwsze możliwe jest, że Zarząd Spółdzielni kompletnie nie rozumie, o co chodzi, i nie wie, że istnieje coś takiego jak przekazywanie skarg za pośrednictwem skarżonego (typowa procedura w różnego rodzaju postępowaniach) i w związku z tym uważa nas za idiotów, którzy oczekują od Spółdzielni Mieszkaniowej doręczania poczty. Po drugie możliwe było, że Zarząd doskonale zdaje sobie sprawę z procedury, tylko z jakiegoś powodu uważa, że obowiązek przekazania skargi nie dotyczy Spółdzielni. A w takim wypadku Zarząd – zamiast rzeczowo wyłożyć swoje stanowisko, abyśmy mogli sprawę wzajemnie sobie wyjaśnić – urządza sobie z nas kpiny, dowcipkując o pośrednictwie w doręczaniu przesyłek. Do ludzi niedysponujących wiedzą, którzy uważają nas z tego powodu za idiotów, podchodzimy z cierpliwością i tłumaczymy im jak przysłowiowej krowie na miedzy, dlaczego są w błędzie. Zaś dla tych, którzy urządzają sobie kpiny z pism procesowych, prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi przewiduje procedurę wymierzenia grzywny:
Art. 55 § 1. W razie niezastosowania się do obowiązków, o których mowa w art. 54 § 2, sąd na wniosek skarżącego może orzec o wymierzeniu organowi grzywny (…)
Nie znając przyczyn zaniechania Zarządu Spółdzielni wypadało jednak najpierw Zarządowi spokojnie wytłumaczyć, dlaczego Spółdzielnia jest organem, czego od niej w związku z tym oczekujemy i że nie jest to pośrednictwo w doręczeniach:
Na powyższe pismo odpowiedzi nie otrzymaliśmy. A właściwie otrzymaliśmy, ale dopiero po 2 miesiącach, bo zawieruszyło się gdzieś na poczcie. Zarząd jednak podtrzymał swoje stanowisko o nieprzekazywaniu skargi (nadal bez uzasadnienia), więc nie ma to tutaj większego znaczenia.
Składamy wniosek o wymierzenie grzywny
Zarząd skargi do sądu nie przekazał i nie dał sobie wytłumaczyć, że narusza tym nasze prawo do sądu (sąd nie może rozpatrzyć sprawy, dopóki Spółdzielnia nie przekaże skargi). Do tego nasze pismo procesowe Zarząd uparcie nazywał „korespondencją”, tak jakbyśmy nie mieli prawa poddania sporu pod rozstrzygnięcie sądu, tylko pisali jakieś nic nieznaczące listy do cioci z kolonii. W tej sytuacji należało złożyć wniosek o wymierzenie grzywny. Po co? Po pierwsze, żeby zdyscyplinować Spółdzielnię, a po drugie dlatego, że prawo przewiduje także sytuację, w której organ uparcie będzie odmawiał przekazania skargi:
Art. 55 § 2. Jeżeli organ nie przekazał sądowi skargi mimo wymierzenia grzywny, sąd może na żądanie skarżącego rozpoznać sprawę na podstawie nadesłanego odpisu skargi, gdy stan faktyczny i prawny przedstawiony w skardze nie budzi uzasadnionych wątpliwości.
Jak wynika z powyższego – możemy żądać od sądu rozpoznania sprawy bez pośrednictwa Spółdzielni, ale najpierw trzeba wymierzyć grzywnę za nieprzekazanie skargi. No to piszemy stosowny wniosek:
Zgodnie z procedurą wniosek taki złożyliśmy bezpośrednio do sądu, a sąd przesłał odpis Spółdzielni. Spółdzielnia natomiast udzieliła formalnej odpowiedzi i wniosła o oddalenie wniosku. I dopiero teraz dowiedzieliśmy się, dlaczego Zarząd nie przekazywał skargi. Nie opublikujemy tu pełnego tekstu odpowiedzi, podpisanej przez dwóch Członków Zarządu Spółdzielni – panią Barbarę Banasiewicz i pana Adama Stefanowskiego, ze względu na możliwe objęcie szerszej argumentacji prawnej ochroną prawo-autorską. Ogólnie jednak Zarząd uznał, że skoro – w jego mniemaniu – protokół z lustracji Spółdzielni nie jest informacją prasową w rozumieniu ustawy, to nie wszczęliśmy w ogóle żadnej procedury o uzyskanie takiej informacji i nie służy nam w związku z tym skarga do sądu. Taka „linia obrony” Spółdzielni jest nawet sensowna – tyle tylko, że należało ją przedstawić w odpowiedzi na skargę, którą Spółdzielnia powinna była przekazać. Wówczas sąd odniósłby się do tej argumentacji i – gdyby ją podzielił – wydałby postanowienie o odrzuceniu naszej skargi jako niedopuszczalnej. I my byśmy zaakceptowali takie postanowienie – ostatecznie po to poddajemy spór pod rozstrzygnięcie sądu, żeby uzyskać orzeczenie wskazujące, czy dokumenty spółdzielni (w szczególności protokół lustracji) mieszczą się w pojęciu informacji prasowej i czy w związku z tym mamy do tych dokumentów dostęp. Tak więc nawet postanowienie o uznaniu naszej skargi za niedopuszczalną byłoby dla nas interesujące i mamy prawo je uzyskać.
Grzywna za dowcipkowanie
Tymczasem Zarząd Spółdzielni postanowił naruszyć nasze prawo do sądu, nie przekazać skargi i głupio dowcipkować sobie o niepośredniczeniu w doręczeniach pocztowych. No to za takie postępowanie jest grzywna – 500 zł i zwrot uiszczonego przez nas wpisu sądowego, razem 600 zł:
Zapłacą oczywiście spółdzielcy, ale za to proszę podziękować Zarządowi – wystarczyło przekazać skargę. Orzeczenie nie jest prawomocne i Spółdzielni teoretycznie służy zażalenie. Spółdzielnia zwróciła nam już jednak zasądzone koszty postępowania, więc nie spodziewamy się, żeby składała teraz odwołanie.
Co wiemy?
Już z uzasadnienia powyższego postanowienia sądu o wymierzeniu grzywny wynika, że Spółdzielnia co do zasady ma obowiązek udzielania prasie informacji o swojej działalności (inaczej nie byłaby „organem” i nie musiałaby przekazywać skarg, bo nie podlegałaby wtedy w tym zakresie kontroli sądu administracyjnego). Nadal nie jest jednak rozwiązany spór co do tego, czy pod pojęciem informacji prasowej można rozumieć także treść niektórych dokumentów Spółdzielni. W odpowiedzi na wniosek o wymierzenie grzywny Zarząd Spółdzielni podnosił wprawdzie, że taki dostęp jest niepotrzebny, skoro Spółdzielcy mają dostęp do takich informacji. Ten argument odpieraliśmy już w ostatnim numerze, wskazując, że prasa dostarcza zupełnie innego produktu niż sama tylko informacja. Zarząd wskazywał też, że nieodpłatne udostępnienie prasie dokumentów Spółdzielni stawiałoby prasę w pozycji uprzywilejowanej w stosunku do członków spółdzielni, którzy zobowiązani są do pokrycia kosztów sporządzenia odpisów i kopii. Tutaj też łatwo możemy przedstawić kontrargumenty. Po pierwsze – niekoniecznie żądaliśmy odpisu, a tylko wglądu w dokument i możliwości jego skopiowania własnym sprzętem (bez kosztów po stronie Spółdzielni). Po drugie należałoby w tym miejscu zapytać, dlaczego właściwie prasa nie mogłaby być uprzywilejowana w stosunku do członków Spółdzielni. Prasa pełni bardzo istotną rolę w demokratycznym społeczeństwie i korzysta z szeregu uprawnień. Co więcej – do niedawna nie było wprost wyrażonego w ustawie trybu uzyskiwania dokumentów przez spółdzielców, a co za tym idzie – prasa była w stosunku do nich uprzywilejowana, bo mogła żądać informacji o działalności. Wreszcie po trzecie – czy rzeczywiście można tu mówić o uprzywilejowaniu, skoro w obecnym stanie prawnym spółdzielcy mają w zasadzie pełny dostęp do dokumentacji Spółdzielni, zaś prasa może żądać tylko informacji o działalności i to nieobjętej tajemnicą (nie jest więc w tym trybie możliwe uzyskanie informacji na przykład o majątku Spółdzielni)?
Co dalej? Nie uprzedzajmy jednak faktów – rozwiązanie powyższego sporu nadal jest w gestii sądu. Zarząd Spółdzielni w swoim zadufaniu ponownie zwrócił nam skargę adresowaną do sądu (wróciła do nas w tym liście, co to przeleżał 2 miesiące na poczcie), a tym samym skutecznie pozbawił się możliwości wypełnienia ustawowego obowiązku przekazania skargi (do sądu należy przesłać oryginał, a ten do nas wrócił). Tym samym konieczne będzie złożenie wniosku o rozpoznanie sprawy bez pośrednictwa Spółdzielni. Wniosek ten trzeba będzie dodatkowo opłacić i zażądać zasądzenia opłaty od Spółdzielni, ale cóż my możemy zrobić, skoro Zarząd potraktował pisma procesowe jak świstek papieru? Do sprawy wrócimy po uzyskaniu orzeczenia sądu.