• Aktualny numer
  • Archiwum
  • Redakcja
  • O nas

styczeń-luty 2018, nr XXVI
Niezależny portal prasowy miasta i gminy Mszczonów

Dajcie mi człowieka, a znajdę paragraf

Grafika: G ambrus (CC-BY-SA-3.0)

Artykuł miał być właściwie reportażem z kolejnej kontroli przeprowadzonej przez miejscowe władze w Fundacji Zielony Pies, która od lat zmaga się z urzędniczą machiną. Tym razem pierwsze docierające do nas sygnały brzmiały dość groźnie: w Grabcach-Towarzystwie szykowała się zmasowana akcja kilku urzędów w asyście policji. Na szczęście skończyło się na działaniach znacznie mniej spektakularnych, w związku z czym o tej konkretnej kontroli opowiemy dopiero za chwilę.

Jak nie kijem, to pałką
W pierwszej kolejności spójrzmy całościowo na wydarzenia wokół Fundacji i zachowanie miejscowych organów władzy publicznej. W okresie istnienia Fundacji, tj. od 2015 roku, a także wcześniej, gdy działalność związana z opieką nad zwierzętami prowadzona była przez państwo Gadomskich w innej formie, szereg kontroli przeprowadziły następujące urzędy – Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Żyrardowie, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Żyrardowie i Urząd Miejski w Mszczonowie.
Zacznijmy od PINB-u. W listopadzie 2013 roku żyrardowski PINB uznał boksy dla psów w siedzibie Fundacji za wzniesione bez rzekomo wymaganego pozwolenia na budowę. W związku z tym PINB zawiadomił prokuraturę o przestępstwie samowoli budowlanej, a w listopadzie 2016 roku – po przeprowadzeniu postępowania administracyjnego – wydał decyzję nakazującą rozbiórkę boksów. W 2017 roku Sąd Rejonowy w Żyrardowie umorzył postępowanie wobec niestwierdzenia samowoli budowlanej. Wyrok sądu wiąże organy administracji. Co w związku z tym zrobił PINB? Czy także umorzył swoje postępowanie? Otóż nie – wydał kolejną decyzję, w której uznał, że wprawdzie boksy pozwolenia nie wymagają, bo tak powiedział sąd, ale za to są niezgodne z planem zagospodarowania. Sprawa jest aktualnie w sądzie administracyjnym.


Dobrze, teraz PIW. Inspektorzy weterynarii przeprowadzili w okresie istnienia fundacji szereg kontroli dobrostanu zwierząt. Kontrole te nie wykazały nieprawidłowości. Dlaczego więc inspektorzy tak często pojawiają się w Fundacji? PIW tłumaczy to wpływającymi skargami obywatelskimi. Redakcji znane jest nazwisko jednego z mieszkańców Grabców-Towarzystwa, które nieustannie przewija się w aktach organów prowadzących czynności wobec Fundacji. Powstaje zatem pytanie, czemu PIW już po drugiej takiej skardze nie uznał skarżącego za tzw. „pieniacza” i nie zastosował art. 239 § 1 kodeksu postępowania administracyjnego:

W przypadku gdy skarga, w wyniku jej rozpatrzenia, została uznana za bezzasadną i jej bezzasadność wykazano w odpowiedzi na skargę, a skarżący ponowił skargę bez wskazania nowych okoliczności – organ właściwy do jej rozpatrzenia może podtrzymać swoje poprzednie stanowisko z odpowiednią adnotacją w aktach sprawy – bez zawiadamiania skarżącego.

To samo powinien był zresztą zrobić Burmistrz Mszczonowa, zamiast samemu prowadzić kontrole i rozsyłać pisma do wszystkich możliwych instytucji, co samo w sobie nosi znamiona pieniactwa i wygląda na szukanie paragrafów (a nuż się uda coś na tę Fundację znaleźć).
Smaczku dodaje fakt, że mimo pozytywnych wyników kontroli PIW złożył na policji zawiadomienie o wykroczeniu mającym polegać na prowadzeniu przez Fundację schroniska dla zwierząt bez wymaganej rejestracji (art. 85 ust. 1 pkt. 1 ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt):

Kto prowadząc działalność nadzorowaną, nie spełnia wymagań weterynaryjnych określonych dla danego rodzaju i zakresu tej działalności albo prowadzi taką działalność bez zawiadomienia w wymaganym terminie o zamiarze jej rozpoczęcia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo karze grzywny.

Przypominamy w tym miejscu, że powyższa sprawa zakończyła się uniewinnieniem.
Gdyby jeszcze w tej całej pieniackiej awanturze uczestniczył tylko jeden organ, to być może dałoby się to jeszcze zrzucić na karb biurokratycznego nastawienia jednego czy drugiego urzędnika. A tak wygląda to dla nas wprost na szukanie „haków” na Fundację. Nie udało się udowodnić, że boksy wymagają pozwolenia na budowę? To spróbujmy wykazać, że są niezgodne z planem zagospodarowania. Nie udało się wykazać złych warunków przetrzymywania zwierząt (co samo w sobie jest absurdalne, skoro celem Fundacji jest pomoc zwierzętom), to spróbujmy wykazać, że Fundacja prowadzi nielegalne schronisko.

Jak nie wykroczenie, to przestępstwo
W tym miejscu wróćmy do tematu ostatniej kontroli w Fundacji, która miała miejsce 29 grudnia 2017 roku, gdy w Grabcach-Towarzystwie pojawiła się policja i inspektorzy weterynaryjni. Jak wspomnieliśmy, sam przebieg kontroli nie jest może szczególnie frapujący, bo urzędnicy i policjanci po prostu po raz kolejny obejrzeli teren. Na miejsce przyjeżdżają stale ci sami weterynarze, więc doskonale znają Fundację i niedługo się już pewnie nawet imion psów nauczą na pamięć. No, ale nie bądźmy dla nich zbyt surowi – oni tylko wykonują swoją pracę, a za wszystko odpowiada ich szef, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Żyrardowie Marek Radzikowski. Do samej pracy inspektorów, kontrolujących tego dnia Fundację zastrzeżeń nie mamy:



Jak dowiedzieliśmy się od samej Fundacji, policja i lekarze weterynarii pojawili się na miejscu w związku z prokuratorskim postępowaniem prowadzonym wyniku zawiadomienia m.in. Burmistrza Mszczonowa. Zapytaliśmy o tę sprawę st. sierż. Emilię Wielorańską z Komendy Powiatowej Policji w Żyrardowie, która w zastępstwie oficera prasowego potwierdziła nam, że Prokuratura Rejonowa w Żyrardowie prowadzi postępowanie w związku z podejrzeniem przestępstwa z art. 77 pkt. 1 w zw. z art. 10 ust. 1 pkt. 1 ustawy o ochronie zdrowia zwierząt. Zaglądamy więc do ustawy i czytamy:

Kto prowadząc działalność nadzorowaną, nie spełnia wymagań weterynaryjnych przewidzianych dla określonego rodzaju i zakresu tej działalności, powodując przez to zagrożenie epizootyczne lub epidemiczne lub niewłaściwą jakość zdrowotną produktów, albo prowadzi taką działalność bez stwierdzenia spełniania wymagań weterynaryjnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Coś nam to przypomina? Ach, tak – wykroczenie, z którego prezes Fundacji już uniewinniono. Przepisy wprawdzie nie zabraniają prowadzić równolegle postępowania karnego i wykroczeniowego, jeżeli spełnione są znamiona obu czynów zabronionych, zwracamy jednak uwagę, że sąd w postępowaniu wykroczeniowym stwierdził, że Fundacja działalności nadzorowanej (schroniska) nie prowadzi.

Szukamy paragrafów
Dochodząc do przekonania, że organy władzy publicznej prowadzą wobec Fundacji politykę „jak nie kijem, to pałką”, względnie „dajcie mi człowieka, a znajdę paragraf”, stwierdzamy, że właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy sobie też poszukali paragrafów na organy władzy. Tym bardziej, że szukanie nieprawidłowości mieści się w ustawowych zadaniach prasy.
Zabawmy się dziś zatem w prokuratora. Prokurator otrzymując informacje o ewentualnym przestępstwie powinien – w dużym uproszczeniu – najpierw zastanowić się, czy informacje te rzeczywiście uzasadniają podejrzenie popełnienia przestępstwa. Wynikiem takiej refleksji jest albo wszczęcie śledztwa albo odmowa jego wszczęcia. Jeżeli śledztwo zostanie wszczęte, prokurator prowadzi postępowanie, w toku którego zbiera dowody, przesłuchuje świadków, a w końcu bądź stawia zarzut i kieruje akt oskarżenia do sądu, bądź też śledztwo umarza. Analogicznie my też możemy się zastanowić, czy działania organów wobec Fundacji uzasadniają podejrzenia popełnienia przez te organy przestępstwa. W przypadku odpowiedzi twierdzącej, możemy wszcząć „dziennikarskie śledztwo”, w toku którego metodami przewidzianymi dla prasy zbierać będziemy dowody i zadawać pytania odpowiednim organom. Jeżeli w wyniku takiego „śledztwa” stwierdzimy, że naszym zdaniem popełniono przestępstwo, wówczas na łamach naszej gazety postawimy odpowiedni zarzut i skierujemy zawiadomienie do prokuratury. W przeciwnym razie nasze śledztwo „umorzymy”.

Zabawa w prokuratora – etap 1: czy mamy informacje uzasadniające podejrzenie przestępstwa?
Co więc wiemy? Mamy szereg działań organów władzy wobec Fundacji. Mamy wyniki kontroli, niewykazujące nieprawidłowości. I mamy też skierowane przez Urząd Miejski do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa rzekomego sprowadzenia zagrożenia epizootycznego i epidemiologicznego.
Czy mamy w związku z tym jakieś podejrzenie – jakiś mały paragrafik, który moglibyśmy tutaj zastosować? Podejrzenie przestępstwa nadużywania uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych (art. 231 § 1 kk) odrzucamy od razu, bo sprawę tę badał już prokurator, który odmówił wszczęcia śledztwa:


Na podobnej zasadzie prokurator nie zająłby się sprawą, gdyby miał przed sobą wyrok sądu świadczący o braku przestępstwa. I to nawet, gdyby uważał ten wyrok za kuriozalny i nie zgadzał się, że w przypadku Fundacji organy miały obowiązek działać i sprawdzać stan faktyczny, skoro istnieje cytowany wyżej art. 239 § 1 kpa dotyczący skarg pieniaczych.
Szukamy zatem dalej. W sytuacji, gdy burmistrz przekazywał skargi mieszkańców do PIW-u, można domniemywać, że otrzymał z PIW-u także odpowiedź o niestwierdzeniu nieprawidłowości. Czy w tej sytuacji prawidłowe było zawiadomienie prokuratury o podejrzeniu zagrożenia epizootycznego? W kodeksie karnym znajdujemy przestępstwo tzw. fałszywego oskarżenia, tj. art. 234 kk:

Kto, przed organem powołanym do ścigania lub orzekania w sprawach o przestępstwo, w tym i przestępstwo skarbowe, wykroczenie, wykroczenie skarbowe lub przewinienie dyscyplinarne, fałszywie oskarża inną osobę o popełnienie tych czynów zabronionych lub przewinienia dyscyplinarnego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Wymaga to krótkiego wyjaśnienia. Oczywiście nie każde zawiadomienie, które potem okaże się fałszywe, stanowi przestępstwo. Istnieje przecież nawet społeczny obowiązek zawiadamiania o podejrzeniu przestępstwa. Przestępstwo z art. 234 kk wymaga działania umyślnego. A w tym wypadku burmistrz – tak jak to na razie wygląda – miał wiedzę o przeprowadzeniu kontroli w Fundacji i o niestwierdzeniu nieprawidłowości. Czy w tej sytuacji burmistrz mógł racjonalnie przewidywać, że zawiadomienie okaże się fałszywe? Bo jeżeli wykazalibyśmy, że mógł, a mimo to zawiadomił, to wówczas mielibyśmy właśnie przestępstwo z art. 234 kk – mówiąc po prawniczemu byłoby to przestępstwo w tak zwanym „zamiarze ewentualnym” (burmistrz racjonalnie przewidując, że swoim działaniem może dokonać fałszywego zawiadomienia, mimo to działanie to podejmuje). Nadmieniamy, że policyjne postępowanie dotyczy całego okresu istnienia Fundacji, a więc także tych okresów, w których prowadzone już były kontrole.

Zabawa w prokuratora – etap 2: wszczynamy śledztwo
Czas więc w ramach naszej zabawy wszcząć śledztwo i przekonać się, czy rzeczywiście nasze podejrzenie jest zasadne i czy możemy postawić burmistrzowi zarzut. W tym miejscu należało przesłuchać naszego podejrzanego, którego od tej chwili będziemy nazywać Józefem K. Zapytaliśmy więc Józefa K. między innymi o to, czy rzeczywiście był informowany o wynikach kontroli oraz czy faktycznie złożył zawiadomienie oraz jakiego przestępstwa zawiadomienie to dotyczy:



Józef K. zeznał, że owszem – został poinformowany o wyniku kontroli, a zawiadomienie dotyczy wskazanego wyżej przestępstwa z art. 77 ustawy o ochronie zdrowia zwierząt, jednak zawiadomienie to wynikało z faktu, że z prośbą o takie zawiadomienie (sic!) zwrócił się do niego Komisariat Policji w Mszczonowie. Podejrzany zareagował na taką prośbę wysyłając na komisariat jednego ze swoich pracowników, który złożył zeznania w charakterze świadka.
W tym miejscu nasz materiał dowodowy należy uzupełnić o pismo z Komisariatu Policji w Mszczonowie, na które powołuje się podejrzany. Zwróciliśmy się do Urzędu Miejskiego w Mszczonowie o udostępnienie tego pisma – do chwili publikacji niniejszego artykułu nadal oczekujemy na odpowiedź.

Zabawa w prokuratora – etap 3: zawieszamy śledztwo
W myśl zasady, że wszystkie wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść podejrzanego, stwierdzamy, że nasz materiał dowodowy na razie nie wystarcza na postawienie zarzutu. Nie tylko czekamy jeszcze na pismo z Urzędu Miejskiego, ale też konieczne będzie sięgnięcie do samej treści zawiadomienia i porównanie go z wynikami kontroli PIW-u, o których Urząd był poinformowany. W tym celu musimy jednak zaczekać na zakończenie prokuratorskiego śledztwa (dostęp do informacji z toczących się postępowań jest ograniczony). Zwracamy też uwagę, że sam art. 77 ustawy o ochronie zdrowia zwierząt mówi nie tylko o przypadku samego zagrożenia epizootycznego, ale też i niespełnianiu warunków formalnych (prowadzeniu działalności bez stwierdzenia warunków weterynaryjnych). Tym bardziej istotne będzie ustalenie, co dokładnie zeznał pracownik burmistrza. Dopiero wtedy będziemy mogli rozstrzygnąć, czy i komu właściwie możemy stawiać zarzut fałszywego oskarżenia (ewentualnie fałszywych zeznań). Może się bowiem okazać, że zawiadomiono tylko właśnie o kwestiach formalnych, a wtedy nasze śledztwo będziemy musieli umorzyć i stwierdzić, że myliliśmy się w naszych podejrzeniach. Do czasu ustalenia tych faktów nasze śledztwo ulega zawieszeniu. Do sprawy wrócimy po ustaleniu dokładnych okoliczności, w jakich doszło do złożenia przeciw Fundacji zawiadomienia o przestępstwie.

Redakcja i wydawca: Radosław Botev (redaktor naczelny), ul. Szkolna 49, 96–323 Lutkówka. Miejsce wydania: Lutkówka.

© Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt: Darmowe Szablony Stron