• Aktualny numer
  • Archiwum
  • Redakcja
  • O nas

czerwiec 2018, nr XXVIII
Niezależny portal prasowy miasta i gminy Mszczonów

Skansen w ruinie

Foto: Echo Mszczonowa

Do odwiedzenia skansenu w Petrykozach skłonił nas artykuł w jednej z grodziskich gazet wskazujący na fatalny stan tego obiektu i powolne niszczenie zgromadzonych tu zabytkowych budynków. Petrykozy leżą już wprawdzie poza granicami naszej gminy, na tyle jednak blisko, że postanowiliśmy się tą sprawą zainteresować.
Skansen, założony niegdyś przez aktora Wojciecha Siemiona, był częścią prywatnego muzeum mieszczącego się w pobliskim dworku. Placówka ta przestała działać, gdy w 2013 roku dworek strawił pożar. O ile jednak pożar wyjaśnia jeszcze, dlaczego w ruinę popadł sam dwór, o tyle niezrozumiałe jest, dlaczego los dworu miałby dzielić także skansen. A ściślej niezrozumiałe jest, dlaczego Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków, pod którego nadzorem znajduje się ten teren, miałby na taki stan rzeczy pozwalać.

Dwór w Petrykozach będzie odbudowany?
Zanim jednak zajmiemy się skansenem, podzielimy się pewną dobrą wiadomością. Z informacji uzyskanych w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Warszawie wynika, że aktualny właściciel Krzysztof Siemion (syn zmarłego aktora) uzyskał w lutym 2018 roku pozwolenie na odtworzenie spalonego dachu dworku w Petrykozach. Wygląda zatem na to, że istnieją plany odbudowy obiektu.


Śmietnik, nie skansen
Zostawmy jednak dwór, którego zresztą nie udało nam się obejrzeć, bo stoi na zamkniętym, ogrodzonym terenie. Wróćmy do skansenu. Już na pierwszy rzut oka widać, że obiekt ten jest mocno zaniedbany. Zarośnięty drzewami jest już nie tylko teren wokół skansenu (co sprawia, że niełatwo tu trafić, nie znając wcześniej dokładnej lokalizacji), ale sporej wysokości drzewa rosną też przy samej podstawie zabytkowych wiatraków. Nie trzeba chyba wielkiej wiedzy fachowej, żeby stwierdzić, że drzewo rosnące tuż przy wiatraku stanowi dla zabytku zagrożenie – jeśli nie ze względu na niebezpieczeństwo mechanicznych uszkodzeń przy większych wichurach, gdy gałęzie ocierają się o budowlę, to chociażby przez zwiększoną wilgoć uszkadzającą drewnianą konstrukcję.
Jeszcze gorzej wyglądają pozostałe budynki, na jakie natrafiliśmy na terenie skansenu – drewnianą karczmę i budynek szpitala dla ubogich wkrótce zupełnie już pochłonie roślinność, a ich konstrukcje zmurszeją i zaczną się rozpadać. Przewróciły się też stare, drewniane ule, widoczne jeszcze w pełnej okazałości na zdjęciu z 2012 roku. Najgorsze jednak są zwykłe śmieci zalegające w zabytkowych budynkach, świadczące o całkowitym braku szacunku dla lokalnej historii.

Reportaż z naszej wizyty w skansenie publikujemy poniżej:



Krytykujemy konserwatora zabytków
Skansen jest własnością prywatną, jednak nie oznacza to, że właściciel może dowolnie z nią postępować, skoro znajdują się tam zabytki. O ile właściciel nie ma obowiązku odbudowywać zniszczonego w pożarze dworku (choć cieszymy się, że podjął działania w tym kierunku), o tyle zobowiązany jest odpowiednio zabezpieczać istniejący stan zabytków, tak aby się nie pogarszał. A organem państwowym właściwym do nadzorowania wywiązania się właściciela z tego obowiązku jest wojewódzki konserwator zabytków.
Tymczasem wygląda na to, że Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków w Warszawie nie ma pojęcia, jaki jest stan skansenu, bo i na nasze pytania odpowiedział wymijająco, skupiając się tylko na samym dworku.
A przecież ustawa o ochronie zabytków daje konserwatorowi możliwość wszczęcia procedury kontrolnej, oceny stanu zachowania wiatraków w skansenie i zobowiązania właściciela do podjęcia określonych działań – czy to w trybie wystąpienia pokontrolnego, czy też decyzji administracyjnej. Wydaje się, że procedura ta powinna być tutaj zastosowana – tym bardziej, że od czasu pożaru dworku temat opuszczonego, niszczejącego skansenu był już kilkakrotnie poruszany przez lokalną prasę.
Doceniamy oczywiście trud spadkobierców Wojciecha Siemiona, związany z zamierzoną odbudową dworu, i rozumiemy, że wiążą się z tym ogromne nakłady, jednak nie możemy też przejść do porządku dziennego nad opłakanym stanem skansenu. A już na pewno ignorować skansenu nie może wojewódzki konserwator zabytków.

Redakcja i wydawca: Radosław Botev (redaktor naczelny), ul. Szkolna 49, 96–323 Lutkówka. Miejsce wydania: Lutkówka.

© Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt: Darmowe Szablony Stron