• Strona główna
  • Archiwum
  • Redakcja
  • O nas

kwiecień 2020, nr XXXVI
Niezależny portal prasowy miasta i gminy Mszczonów, ISSN 2450-5145

Nielegalny stan epidemii i obrona przed karami

Foto: Chris Potter (CC BY-2.0)

Niezależnie od tego, co myślimy o stanie epidemii i konieczności przestrzegania związanych z tym zakazów, jedno trzeba sobie powiedzieć jasno – zdecydowana większość zakazów (jeśli nie wszystkie) w rozporządzeniu Rady Ministrów jest nielegalna. A co za tym idzie – nielegalne są również kary nakładane za ich łamanie. A ponieważ z naszych informacji wynika, że mandaty za nieprzestrzeganie zasad stanu epidemii zaczęła wystawiać już także i mszczonowska Policja, to sprawę należy omówić i zastanowić się nad możliwościami obrony przed takimi nielegalnymi karami – jeśli nie z wrodzonej skłonności do buntu przeciw bezprawiu, to choćby w ramach swoistego ćwiczenia umysłowego.

Dlaczego zakazy w rządowym rozporządzeniu są nielegalne?
Po pierwsze należy pokrótce wyjaśnić, z czego wynika „nielegalność” rządowego rozporządzenia. Zwracamy tutaj uwagę na treść art. 31 ust. 3 Konstytucji:

Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.

Widzimy zatem, że nasze prawa mogą być skutecznie ograniczane tylko, gdy spełnione są łącznie trzy warunki: następuje to w ustawie, jest to konieczne dla ochrony pewnych dóbr wskazanych w tym przepisie oraz gdy dane ograniczenie nie narusza „istoty wolności i praw”. Zakazy wprowadzone w rządowym rozporządzeniu spełniają tylko jeden z tych warunków – a mianowicie służą ochronie zdrowia publicznego (nasza redakcja jest zresztą zdania, że niektóre z tych zakazów nawet i tego warunku nie spełniają). Zakazy nie są bowiem wprowadzone ustawą, tylko rozporządzeniem – a i nie sposób obronić tezy, że nie naruszą istoty wolności i praw, skoro przewidują niemal całkowity zakaz poruszania się po terytorium kraju – mimo że swoboda taka jest wprost gwarantowana w art. 52 ust. 1 Konstytucji.
Na wypadek sytuacji nadzwyczajnych, wymagających jednak czasowego zawieszenia konstytucyjnych praw obywateli, Konstytucja przewiduje natomiast w rozdziale XI możliwość wprowadzenia jednego ze stanów nadzwyczajnych (np. stanu klęski żywiołowej lub stanu wyjątkowego), czego rząd jednak z różnych przyczyn, także finansowych nie zrobił.
Więcej informacji na temat niekonstytucyjności rządowego rozporządzenia znajdziemy w krytycznej analizie Rzecznika Praw Obywatelskich.

Mandaty Policji
Za złamanie rządowego rozporządzenia Policja najczęściej wystawia mandaty na podstawie art. 54 kodeksu wykroczeń, który przewiduje karę do 500 zł za naruszenie przepisów porządkowych w miejscu publicznym – a więc właśnie przepisów rządowego rozporządzenia.
Mandatu takiego możemy po prostu nie przyjąć, o czym powinniśmy być pouczeni przez policjanta. W takim wypadku Policja kieruje sprawę do sądu, a sąd po pewnym czasie przyśle nam albo wezwanie na rozprawę albo – częściej – wyrok nakazowy, w którym bez przeprowadzenia rozprawy każe nam zapłacić owe 500 zł plus koszty postępowania. Zanim jednak uznamy, że wpadliśmy właśnie z deszczu pod rynnę, czytamy dołączone do wyroku pouczenia i dowiadujemy się, że w terminie 7 dni możemy złożyć sprzeciw. Nie oznacza to odwołania do sądu drugiej instancji, tylko właśnie sprzeciw, który – o ile zostanie prawidłowo złożony – zawsze będzie skutkował uchyleniem wyroku nakazowego i wyznaczeniem rozprawy. Sprzeciw taki składa się do tego samego sądu, który wydał wyrok nakazowy i możemy w nim podnieść zarzut niekonstytucyjności zakazu przewidzianego w rządowym rozporządzeniu. Oczywiście jeżeli uważamy, że nie naruszyliśmy też i samego, choćby nielegalnego zakazu, bo wcale nie wyszliśmy sobie pobiegać, tylko w stroju sprintera bardzo spieszyliśmy się do pracy, to nie zaszkodzi i taki zarzut zawrzeć w sprzeciwie.

A co, jeśli nieopatrznie, pod wpływem charyzmy policjanta przyjęliśmy mandat? Nadal nic straconego – w takim wypadku w ciągu siedmiu dni możemy do właściwego sądu rejonowego złożyć wniosek o uchylenie mandatu (sądem właściwym jest sąd miejsca popełnienia domniemanego wykroczenia – dla naszej gminy jest to Sąd Rejonowy w Żyrardowie). Podstawą do uchylenia nie może być już sama merytoryka (więc nie wykręcimy się już bieganiem do pracy przez pół gminy), ale właśnie niekonstytucyjność samego zakazu. Wprawdzie przepis art. 101 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia przewiduje uchylenie mandatu dopiero po wyroku Trybunału Konstytucyjnego (do chwili publikacji niniejszego artykułu Trybunał siłą rzeczy nie orzekał jeszcze w żadnej takiej sprawie), nie zaszkodzi jednak podnieść wątpliwości konstytucyjnych we wniosku o uchylenie mandatu i zawnioskować, by sąd zwrócił się z odpowiednim pytaniem do Trybunału.

Kary administracyjne Sanepidu
Niestety mandaty Policji wystawiane na mocy kodeksu wykroczeń to nie jedyne represje, jakie zgotowali nam rządzący za naruszanie nielegalnych, a często i absurdalnych zakazów wymyślonych przez Radę Ministrów. Oto bowiem Sejm radośnie uchwalił w noweli z 31 marca nowy rozdział 8a ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, przewidujący wielotysięczne kary administracyjne za naruszenie zakazów z rozporządzenia (wcześniej groziły one tylko za naruszenie kwarantanny, o czym szerzej za chwilę). Jeżeli zatem Policja zawnioskuje do Powiatowego Inspektora Sanitarnego o nałożenie na nas takiej kary, to mamy nieco większy problem, zwłaszcza że decyzje Sanepidu opatrzone są rygorem natychmiastowej wykonalności.
Nawiasem mówiąc już samo to rozwiązanie budzi nasze uzasadnione wątpliwości – coś nam się bowiem kołacze w głowie, że w demokratycznym państwie prawnym sankcja powinna być współmierna do przewinienia, a rygor natychmiastowej wykonalności nieprawomocnej przecież decyzji powinien służyć realizacji uzasadnionego interesu publicznego. Umówmy się, że kara do 30 tysięcy złotych za bieganie w pojedynkę na odludziu współmierna nie jest, a jej natychmiastowe nawet ściągnięcie nie spowoduje zmniejszenia epidemii. A i podwójne karanie za to samo – choćby nawet i w odrębnych procedurach – wydaje się równie wątpliwe.
Powyższe nie oznacza jednak, że nie możemy się bronić przed taką karą. Niestety może się zdarzyć i tak, że zanim się skutecznie obronimy, już urząd zablokuje nam rachunek bankowy i co najwyżej później będzie zwracał wyegzekwowane kwoty.
Niemniej od decyzji Senepidu o nałożeniu na nas drakońskiej kary za korzystanie z naszych konstytucyjnych swobód możemy się odwołać, a nawet wnosić o wstrzymanie wykonania decyzji do czasu rozpatrzenia odwołania. Od razu porzucamy jednak nadzieję, że odwołanie takie albo wniosek o wstrzymanie wykonania uwzględni nam Wojewódzki Inspektor Sanitarny. Realne szanse mamy dopiero po wniesieniu do sądu administracyjnego skargi na decyzję Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego o utrzymaniu w mocy nałożonej na nas kary.
Niestety w postępowaniach dotyczących kary administracyjnej organ odwoławczy ani sąd administracyjny nie będą badać, czy jesteśmy winni i czy faktycznie naruszyliśmy rządowe rozporządzenie myjąc samochód na myjni. Organy zbadają tylko, czy zachowane zostały procedury wymierzania kary. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby przed sądem administracyjnym powoływać się na niekonstytucyjność samego zakazu z rozporządzenia. Sąd ma wtedy możliwość zawieszenia postępowania i skierowania pytania do Trybunału Konstytucyjnego.

Kara za naruszenie kwarantanny
Osobnego omówienia wymagają kary za naruszenie kwarantanny. Konstytucyjność samej kwarantanny zależy bowiem w naszej ocenie od trybu jej nałożenia. Po pierwsze obowiązuje bowiem przepis art. 33 ust. 1 ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi:

Państwowy powiatowy inspektor sanitarny lub państwowy graniczny inspektor sanitarny może, w drodze decyzji, nałożyć na osobę zakażoną lub chorą na chorobę zakaźną albo osobę podejrzaną o zakażenie lub chorobę zakaźną, lub osobę, która miała styczność ze źródłem biologicznego czynnika chorobotwórczego, obowiązki określone w art. 5 ust. 1.

W art. 5 ust. 1 mamy wyszczególniony między innymi obowiązek poddania się kwarantannie. Przepisy te regulują zatem sytuację, gdy Sanepid uzna, że na przykład mieliśmy kontakt z osobą zarażoną koronawirusem i dlatego musimy najbliższe dwa tygodnie spędzić w domu. Redakcja uważa takie rozwiązanie za w pełni konstytucyjne – kara za naruszenie takiej kwarantanny nakładana jest zatem słusznie.
Drugi rodzaj kwarantanny to kwarantanna nałożona na mocy przepisów omawianego tu rozporządzenia Rady Ministrów. Ma to miejsce w przypadku osób powracających z zagranicy, na których en bloc nałożono rozporządzeniem obowiązek siedzenia w domu. Takim osobom nie wydaje się decyzji administracyjnej – a kara za złamanie kwarantanny jest w takim przypadku w istocie karą za naruszenie rozporządzenia. Karę tę można by było w takim wypadku kwestionować w sposób opisany powyżej.

Kara za naruszenie zakazu wstępu do lasu
Osobnego omówienia wymaga także zakaz wstępu do lasu, a to ze względu na tryb jego wprowadzenia. Zgodnie z art. 26 ust. 3 ustawy o lasach czasowy zakaz wstępu do lasów będących własnością Skarbu Państwa może być nałożony między innymi w przypadku uszkodzenia drzewostanów, zagrożenia pożarowego lub wykonywania zabiegów pielęgnacyjnych lub związanych z pozyskiwaniem drewna. W pozostałym zakresie obowiązuje art. 26 ust. 1 tejże ustawy, stanowiący, że lasy dostępne są dla ludności.
Tymczasem w związku z pandemią COVID-19 uchwalono przepis art. 11 ust. 2 tzw. specustawy koronawirusowej, zgodnie z którym premier może wydawać w drodze decyzji polecenia różnego rodzaju podmiotom, w tym Lasom Państwowym. Nie jest dla nas jasne, czy decyzją taką można zobowiązać Lasy Państwowe do naruszenia art. 26 ust. 1 ustawy o lasach, ale same nadleśnictwa strzelają sobie trochę w stopę, bo zamiast jako podstawę wydania zakazu wskazać tylko decyzję premiera, przytaczają także dodatkowo przepis rozporządzenia Rady Ministrów, mówiący o zakazie wstępu na tereny zielone. Tutaj na przykład komunikat Nadleśnictwa Grójec, opiekującego się lasami państwowymi na terenie naszej gminy. Jeżeli tak uargumentowana by była ewentualna kara nałożona na nas przez Straż Leśną w drodze mandatu z art. 54 kodeksu wykroczeń – to również można by ją było kwestionować.

Redakcja zrezygnowała z pierwotnego zamiaru publikacji wzorów pism procesowych mających służyć do obrony przed represjami ze strony organów władzy. Uznaliśmy, że wykracza to już poza ustawowe zadania prasy – w przypadku kłopotów z prawem właściwego wsparcia powinny udzielać osoby do tego powołane, a więc adwokaci i radcowie prawni.

Redakcja i wydawca: Radosław Botev (redaktor naczelny), ul. Szkolna 49, 96–323 Lutkówka. Miejsce wydania: Lutkówka.

© Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt: Darmowe Szablony Stron